Ogłoszenie

Uwaga: Portal jest przygotowywany do generalnego remontu. W związku z tym nie da się obecnie zakładać nowych kont. Prosimy o cierpliwość.

Przyjmę pieniądze bez zobowiązań

Poszukując możliwości sfinansowania rozwoju firmy warto uwzględnić mechanizmy funkcjonowania rynków kapitałowych.

Zdaniem inwestora

Aleksander Lesz

Czytałem ostatnio prospekt emisyjny dość dużej firmy. Wynikało z niego, że chce ona pozyskać z rynku dwa razy więcej kapitału, niż ma obecnie, na tzw. „rozwój”, a w zamian za to udziałowcy oddadzą 20% akcji tej firmy. Dziś co prawda zyski są na poziomie zero lub na małym plusie, ale już za 3 lata będzie go dużo, dużo więcej! A co, jeśli się tak nie stanie? No cóż – nic – dla inwestora to ryzyko biznesowe. Czyli uwierz na słowo, daj pieniądze i zapomnij!

Niestety w polskiej rzeczywistości to dość rozpowszechniony sposób myślenia właścicieli firm o sposobach i możliwościach pozyskiwania kapitału. Tymczasem, w zderzeniu z realiami, na łatwe z pozoru pytanie, po co właściwie przedsiębiorca założył firmę, odpowiedź nie jest oczywista. Najczęściej słyszymy: „chciałem wreszcie zacząć pracować dla siebie i nie mieć żadnych ograniczeń dla własnych pomysłów”. Wkrótce jednak okazuje się, że tak naprawdę założyciel firmy nie pracuje tylko dla siebie, lecz także dla akcjonariuszy, a ograniczeń dla realizacji jego pomysłów jest więcej, niż mu się wydawało. Zaś podstawowym ograniczeniem są pieniądze.

Poszukując możliwości sfinansowania rozwoju firmy warto uwzględnić mechanizmy funkcjonowania rynków kapitałowych, które ujmę w trzech prostych zasadach.

Banki twoim (nie)przyjacielem

Banki pożyczają pieniądze tylko tym, którzy je mają. Ryzyko kredytowe banków musi mieć zabezpieczenie – najlepiej w płynnych aktywach, na przykład w akcjach w publicznym obrocie, a jeśli takowych nie ma, to w gotówce. W bankach można szukać pieniędzy, ale są one ostatnim miejscem, gdzie należy szukać kapitału.

Drugi sposób pozyskania środków na rozwój to sięgnięcie do ogromnego rynku kapitałów funduszy kapitałowych. Na rynku jest dużo więcej pieniędzy do zainwestowania, niż projektów nadających się do sfinansowania.

Pieniądze (nie)oddam w dobre ręce

Dla funduszu – jeszcze zanim w ogóle przystąpi on do analizowania biznesu, w który ma zainwestować – najważniejsze są 2 kwestie: czy właściciel jest gotów podzielić się władzą w firmie oraz kiedy chce wyjść z inwestycji, ponieważ jak wiadomo człowiek nie żyje wiecznie. W dziewięciu na dziesięć przypadków właściciel nie wie, o co się go właściwie pyta. No bo po co ma się dzielić władzą, skoro wszystko w firmie idzie świetnie, a on wie co dalej robić? I po co ma wychodzić z inwestycji, skoro gdyby coś się stało, to przecież on ma dzieci lub przyjaciół, którzy świetnie dadzą sobie radę z prowadzeniem firmy.

To właśnie druga zasada – dziel się władzą i pieniędzmi z akcjonariuszami. Paradoks polega na tym, że kierujący funduszami bronią się jak mogą przed uczestniczeniem w bieżącym zarządzaniu firmą, w którą inwestują i robią to tylko w przypadku jakiejś katastrofy. Przeważnie ograniczają się tylko do kontroli przepływu pieniędzy w firmie oraz do sprawdzania, czy firma osiąga wspólnie uzgodnione cele.

Zysk (nie)zamienię na gotówkę

Najważniejsze dla działania firmy jest to, czy ma ona pieniądze w kasie, ważniejsze od zysku lub straty. „Cash flow is king” – przepływ pieniędzy jest królem! Dla właściciela i założyciela firmy ta zasada nie jest oczywista. Przecież banki, kontrahenci, urzędy skarbowe – wszyscy oni patrzą na zysk lub stratę. Kontrolą gotówki powinien zaczynać się i kończyć dzień pracy szefa firmy! Wiele jest przykładów na rynku dowodzących, że firma upada niezależnie od wyniku finansowego, lecz dlatego, że zabrakło jej gotówki.

Podsumowując gotów jestem zaryzykować stwierdzenie, że dziś w Polsce najczęściej firmy szukają kapitału gdy już jest za późno, albo szukają tak, aby nie znaleźć, tzn. z przyszłym inwestorem nie chcą się dzielić ani władzą, ani pieniędzmi.

Autor jest Prezesem funduszu inwestycyjnego GNA SA, był założycielem i prezesem Softbank-u.